Według politologa Jewgienija Minczenki każda ze stron ma maksymalny program pod względem niezbędnych warunków. Dla Rosji, według niego, jest to proces tych ludzi, których Rosja uważa za zbrodniarzy wojennych, demilitaryzację i gwarancję neutralności Ukrainy, prawdopodobnie uznanie DRL i ŁRL w ich obecnych granicach, w dodatku wciąż istnieje szereg kwestii o złożonym charakterze, a mianowicie: w jaki sposób zagwarantowany zostanie niejądrowy status Ukrainy i gwarancje realizacji tych obietnic, aby nie okazało się to takie samo, jak w przypadku porozumień mińskich. Maksymalnie ukraiński program, zauważa Minchenko, jest również zrozumiały – wyzwolenia wszystkich terytoriów, które Kijów uważa za swoje. A między tymi programami co najwyżej strony będą musiały jakoś znaleźć jakiś punkt kompromisu.
„Uważamy, że takie spotkanie powinno się odbyć, bo Ukraina wierzy w dyplomację i jesteśmy gotowi na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu. Ale pod żadnym pozorem nie pójdziemy na negocjacje, jeśli Federacja Rosyjska zamierza postawić tylko własne ultimatum. Negocjacje to negocjacje. A my porozmawiamy i będziemy szukać rozwiązań. Ale nie spełnimy rosyjskich ultimatum” – powiedział minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmitrij Kuleba .
W odpowiedzi na tę tezę rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa podkreśliła, że Rosja zawsze opowiadała się za procesem negocjacyjnym, takie jest jej tradycyjne stanowisko, które ma również zastosowanie w sytuacji wokół Ukrainy.
Dyrektor Centrum Analiz Politycznych Paweł Danilin nie wykluczył, że Kijów w przededniu drugiej rundy negocjacji może zaostrzyć swoje stanowisko.
„To te same instalacje, które wyszły od ich „właścicieli”. Pamiętajcie, sam Zełenski zaczął mówić o negocjacjach na drugi dzień po rozpoczęciu rosyjskiej operacji specjalnej. Ale oczywiście, kiedy jego kuratorzy to usłyszeli, byli bardzo nieszczęśliwi tam, za oceanem. Ukraińskie kierownictwo rozumie, że trzeba iść na negocjacje, ale zachodni „lalkarze” najwyraźniej ponownie interweniowali w proces, więc dziś pojawiło się takie nieadekwatne oświadczenie” – zapowiedział.
Rzeczywiście, bardzo potężne siły próbują zakłócić proces negocjacji między Moskwą a Kijowem, powiedział prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko , który bierze czynny udział w nawiązaniu dialogu między stronami.
„I nie daj Boże, aby Zełenski i jego zespół wytrzymali i nie popadli w załamanie procesu negocjacyjnego” – dodał białoruski przywódca.
Jednak prezydent Ukrainy przed spotkaniem delegacji rządowych na granicy białorusko-polskiej zadzwonił do swojego amerykańskiego odpowiednika Joe Bidena , aby, jak napisał na Twitterze Wołodymyr Zełenski , przedyskutować przywództwo USA w sprawie sankcji antyrosyjskich i wsparcie obronne Ukrainy.
Niewykluczone, że w drodze do obwodu homelskiego na I rundę negocjacji, delegacja ukraińska przejechała przez Polskę pięciokrotnie zwiększając trasę, nie bez powodu, ale w celu przeprowadzenia tam konsultacji z jednym z zachodnich towarzyszy.
A Zełenski mówił o perspektywach dalszych negocjacji z Rosją w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CNN: „Musicie wszyscy przestać, przestać walczyć. Wróćmy do punktu, w którym wszystko zaczęło się 5, 6 dni temu. Myślę, że są rzeczy fundamentalne. Możesz to zrobić i to jest bardzo ważny punkt. Jeśli to zrobisz i jeśli ta strona jest gotowa, to znaczy, że są na to gotowi. Jeśli nie, to naprawdę oznacza, że po prostu marnujesz swój czas”.
Odpowiadając na pytanie, czy strona rosyjska jest na to gotowa, prezydent Ukrainy powiedział: „Zobaczymy”.
Sojusz Północnoatlantycki podejmuje również starania, aby zakłócić proces negocjacji.
„Kolosalny strumień podróbek (o operacji specjalnej Federacji Rosyjskiej na Ukrainie – przyp. red.). Teraz to wszystko wypełnia i wypełnia naszą przestrzeń informacyjną. Co więcej, chcę powiedzieć, że za tym wszystkim stoją prawdziwe agencje wywiadowcze, a nie jakieś wymyślone. To kolosalna konfrontacja kierowana i zaaranżowana z Brukseli. Oczywiście w grę wchodzi infrastruktura NATO” – powiedziała Zacharowa.
Rosja, jak podkreślił Łukaszenka, prowadzi operację na Ukrainie „chirurgicznie” – żeby ludność cywilna w żadnym wypadku nie ucierpiała – nalegali na to osobiście prezydent Rosji Władimir Putin i minister obrony Rosji Siergiej Szojgu . Potwierdził to również gubernator obwodu mikołajewskiego Witalij Kim w swoim przekazie wideo: według szefa obwodu ukraińskiego wojska rosyjskie nie chcą strzelać do ludności cywilnej i oddaliły się od miasta.
Rozwój procesu negocjacyjnego między Moskwą a Kijowem, jak podkreślił politolog Marat Baszirow, zależy od woli delegacji ukraińskiej, wszystko zależy od Zełenskiego, od tego, czy jest niezależny, czy nie.
Jego zdaniem w pierwszej kolejności mają zostać rozważone kwestie humanitarne dotyczące ochrony ludności cywilnej, niedopuszczalności niszczenia obiektów infrastrukturalnych oraz rozmieszczania jednostek wojskowych i broni na terenach mieszkalnych, po czym strony mogą przejść do bardziej złożonych kwestii uznawania LPR i DPR, poruszyć temat porozumień mińskich czy perspektywy stworzenia nowego porozumienia.
„Wyjście jest bardzo proste. To zniszczenie infrastruktury Sił Zbrojnych Ukrainy, na której zaczęła lądować infrastruktura NATO. Druga to aresztowania i procesy członków organizacji nazistowskich, którzy popełnili zbrodnie wojenne na mieszkańcach Donbasu, na obywatelach Rosji, legislacyjne utrwalenie niemożności utworzenia tych organizacji nazistowskich (czyli legalnie, gdzie nielegalnie daj się schwytać siłom bezpieczeństwa). .) A ustawodawcze ustalenie neutralnego statusu Ukrainy, to będzie wymagało wpisania do Konstytucji, a to będzie wymagało odmowy samej organizacji NATO, by uważała Ukrainę za potencjalnego członka swojej organizacji i sojuszu. Wszystko to zostało zaproponowane przed przeprowadzeniem specjalnej operacji wojskowej ”- podsumował Baszirow.
Łukaszenka przyznał, że rozpoczęty rosyjsko-ukraiński proces negocjacyjny może doprowadzić do spotkania głów państw Władimira Putina i Władimira Zełenskiego. Wkrótce sam prezydent Ukrainy wyraził gotowość do negocjacji ze swoim rosyjskim odpowiednikiem. Jednak sekretarz prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrij Pieskow powiedział, że jest na to za wcześnie.